Od dawna działo się z nimi coś niedobrego.
Czasem, niczym w manii, były nie do okiełznania – niesforne, puszące i
buntujące się przeciwko wszelkim czynnościom mającym na celu ich
zdyscyplinowanie. Innym razem smętnie zwisały z mojej głowy pozbawione życia i
jakby pogrążone w depresyjnym smutku. Przestałam
myśleć o nich jako o części mojego JA, przecież niemożliwe było, by to „coś”, co
wyrastało z mojej głowy było wytworem mojego organizmu. Zaczęłam je traktować
jak wroga i wypowiedziałam im wojnę bombardując na oślep drogeryjnymi
kosmetykami ze słodkimi obietnicami wypisanymi na etykietach. Zdrowe, lśniące,
całkowicie zregenerowane już po pierwszym użyciu… istna poezja stymulująca moją
wyobraźnię… Wojna trwała, a ja przegrywałam kolejne bitwy, kiedy wreszcie
zdałam sobie sprawę, iż moja strategia batalistyczna przestała przynosić
jakiekolwiek korzyści. Pozbawiona wszelkiej nadziei, poddałam się. Wtedy
wpadłam na pomysł, by rozstrzygnąć ten spór w bardziej pokojowy sposób –
posadziłam moje włosy na kozetce i bacznie je obserwując dałam im sposobność,
aby do mnie przemówiły, a kiedy to uczyniły nie mogły przestać, a ja do dziś
nie skończyłam ich słuchać.
Hej, jestem
Elizabeth :-) Włosomaniactwo
zaprząta moją głowę już od dłuższego czasu i stało się nie tylko środkiem do
osiągnięcia celu, jakim są piękne i zdrowe włosy, ale również pasją. Mimo, iż
udało mi się wyjść z "włosowego kryzysu", to bez przerwy uczę się od
moich włosów czegoś nowego. Pierwszą część wpisu oczywiście potraktujcie z
przymrużeniem oka, gdyż miałam na celu przedstawić w niej pielęgnację włosów
jako swoisty proces terapeutyczny, w którym to stajemy się dla swoich włosów „psychologami”,
czyli staramy się je jak najlepiej poznać, dostrzegamy ich indywidualizm, niepowtarzalność
oraz rzeczywiste potrzeby i do nich dobieramy odpowiednią „terapię”- stąd nazwa
bloga :-)
Pisząc mam
zamiar uporządkować moją „włosową wiedzę” oraz motywować się do tego , by w
dalszym ciągu dbać o swoje włosy. Czasem postaram się również zamieszczać
na blogu wpisy dotyczące naturalnych kosmetyków wyprodukowanych przeze mnie w
domowym zaciszu, co również od pewnego czasu sprawia mi ogromną frajdę.
Pozdrawiam
Elizabeth :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz