sobota, 14 lutego 2015

Maska Biovax Naturalne Oleje - emolientowy hit!



Dzisiaj chcę Wam zaprezentować recenzję jednego z moich włosowych ulubieńców - maski "Biovax Naturalne Oleje". Jak sprawdziła się na moich włosach?

 

Opis producenta:


"Biovax Naturalne Oleje"Argan Makadamia Kokos to swoista BioOdnowa dla włosów, dzięki którym przejdą one efektowną przemianę. Kompozycja starannie dobranych szlachetnych olejów zapewnia kompleksową rewitalizację i odmłodzenie włosów na całej ich długości.

Kuracja uwalnia naturalne piękno i energię Twoich włosów, przywracając im zmysłowy wygląd oraz utrzymując je w doskonałej formie. 

Bogata maseczka o aksamitnej konsystencji kryje w sobie całe dobrodziejstwo drogocennych olejów, które przeniknie do włosa w trakcie zabiegu.

Receptura maseczki Biovax zawiera w swoim składzie 3 naturalne oleje obfitujące w cenne substancje odżywcze gruntownie rewitalizujące zarówno włosy, jak i skórę głowy bez efektu obciążenia:
 
  • Olej arganowy (Maroko), dzięki wyjątkowo wysokiej zawartości witaminy E (min. 550mg/l), chroni włosy przed destrukcyjnym działaniem wolnych rodników oraz promieniowaniem UV. Hamuje procesy starzenia. Dodaje włosom blasku, sprężystości, pięknie je wygładza. Olej arganowy w maseczce Biovax jest produktem w 100% organicznym, tłoczonym na zimno, niemodyfikowanym chemiczne. Posiada certyfikat Ecocert.

  • Olej makadamia (Hawaje) stanowi bogate źródło rzadko występującego w przyrodzie kwasu palmitooleinowego C16:1, harmonijnie funkcjonującego z naturalnymi lipidami skóry. Doskonale odżywia skórę głowy, warunkując prawidłowy wzrost zdrowych włosów.

  • Olej kokosowy (Indie) wnika do głębokich warstw włókna włosa, gdzie aktywnie hamuje utratę jego składników budulcowych. Wzmacnia strukturę włosów, zapobiegając ich łamliwości. Zapewnia silny i długotrwały efekt nawilżenia.

Efekt na włosach:
- włosy pełne blasku, życia i energii,
- równomierne nawilżenie, wygładzona powierzchnia włosów,
- promienne, lśniące zdrowym blaskiem włosy,
- niezwykła elastyczność i sprężystość,
- zabezpieczona przed promieniowaniem UV struktura włókien.

Skład:

Aqua, Cetyl Alcohol, Glycerin, Cetearyl Alcohol, Ceteareth-20, Quaternium-87, Cetrimonium Chloride, Argania Spinosa Kernel Oil, Macadamia Integrifolia Seed Oil, Cocos Nucifera Oil, Betaine, Acetylated Lanolin, Lawsonia Inermis Leaf Extract, Parfum, Phenoxyethanol, Ethylhexylglycerin, Methylisothiazolinone, Sodium Benzoate, Potassium Sorbate, Citric Acid, Triethanolamine, Hexyl Salicylate




Legenda: plus, minus, trudno powiedzieć



Opakowanie:

 

Praktyczny i estetyczny słoiczek typowy dla masek Biovaxu. Wersja z trzema olejami posiada nadruk utrzymany w nieco orientalnej stylistyce. W pudełeczku znajdował się tradycyjnie foliowy czepek (ogromy plus za to, gdyż moje zbiory czepków pochodzą tylko i wyłącznie z masek Biovaxu) oraz próbkę EliksiruWygładzająco-Nawilżającego, którego działania jeszcze nie sprawdzałam. Bez problemu wydobędziemy ze słoiczka odpowiednią porcję maski, kłopotu również nie stanowi wydobycie resztek maski z dna opakowania. 

 

Zapach:

 

Trudny do zdefiniowania, mdło-orientalny. Nie drażni i nie utrzymuje się zbyt długo na włosach. 

 

Cena:

 

Dobra, zwłaszcza, że przekłada się na wydajność i działanie maski. Kosztuje ona ok. 18 zł za 250 ml, jednakże często można nabyć ją w promocji nawet za 13 zł , dostępne są również opakowania zawierające 500 ml produktu.

 

Konsystencja i wydajność:

 

Gęsta i wydajna. 

 

Skład:

 

Bardzo dobry, naturalny skład. Na jego początku znajdują się tytułowe "3 oleje", maska zawiera również ekstrakt z henny. Skład z pewnością spodoba się  miłośniczkom bezsilikonowej pielęgnacji.

 

Działanie:


Maska bardzo dobrze odżywia. Sądzę, że sprawdzi się na włosach suchych, zniszczonych i ze skłonnością do przesuszania. Moje włosy bardzo dobrze odżywia, nawilża i wygładza, niestety łatwo nią obciążyć cienkie włosy oraz skalp (nałożona na niego wzmaga szybsze przetłuszczanie, powoduje również "przyklap"), dlatego radzę "cienkowłosym" nakładać ją przed myciem. Bardzo dobrze sprawdza się u mnie zimą, niestety latem po jej zastosowaniu miałam problem ze strączkującymi się włosami. 

 

Podsumowanie:


Produkty Biovaxu z pewnością zasługują na uwagę każdej włosomaniczki. Za ogromną zaletę masek tej firmy uważam możliwość zakupienia saszetek z 20ml produktu za ok. 2 zł, dzięki temu możemy ocenić działanie maseczki jeszcze przed zakupem dużego opakowania. Sądzę, iż należy wspierać nasze krajowe produkty, zwłaszcza, jeśli ich cena przekłada się na działanie. Maskę "Naturalne Oleje" z pewnością kupię ponownie :))
 

A Wy stosowałyście tę maskę? Kupicie ją ponownie? :-)







poniedziałek, 9 lutego 2015

Niedziela Dla Włosów XIV - Bardzo udane laminowanie żelatyną



Efekty po laminowaniu włosów żelatyną opisywałam na swoim blogu dwukrotnie ( LAMINOWANIE I i LAMINOWANIE II ) jednak tym razem rezultaty przeszły moje oczekiwania.




Plan pielęgnacji:


1. Na ponad godzinę nałożyłam na włosy na długości mieszankę oleju lnianego z olejkiem cytrynowym, w skalp wtarłam Jantar.
2. Umyłam włosy szamponem Barwa, następnie odsączyłam wodę ręcznikiem i nałożyłam maseczkę laminującą (1 łyżka żelatyny+1/3 szklanki wody+po pół łyżeczki odżywki Alterry i maski Kallos) oraz starałam się otworzyć łuski włosa przy pomocy ciepła (suszarka+czepek+chustka).
3. Po ponad godzinie zmyłam maskę i ostatnie płukanie wykonałam zimnym strumieniem wody.


Efekty:





O - 1 ; N - 2 ; R - 2 ; D - 2 ; S - 1 ; W - 2
SUMA = 10/12

Podsumowanie:


Włosy po zabiegu laminowania prezentowały się bardzo dobrze, wyglądały na jeszcze zdrowsze, świetnie się rozczesywały, były wyraźnie prostsze oraz wygładzone, przy czym jednocześnie nie były obciążone. Najbardziej zadowoliło mnie to, iż tym razem mocne odżywienie włosów i skóry głowy nie spowodowało u mnie przyspieszonego przetłuszczania. Podejrzewam, iż jest to sprawa mocnego oczyszczenia włosów i skalpu szamponem z SLS (przy dwóch poprzednich próbach, opisanych przeze mnie na blogu, używałam łagodnych szamponów). Utwierdziło mnie to w tym, iż mój skalp potrzebuje raz na jakiś czas porządnego oczyszczenia oraz że moje włosy domagają się raz w miesiącu porządnej dawki protein

Na drugi dzień włosy i skalp prezentowały się równie dobrze, jak po umyciu (co rzadko się zdarza u mnie). Po nocy i połowie dnia spędzonego w koczku wyglądały tak:


Musicie uwierzyć mi na słowo, że były miękkie i bardzo dobrze się rozczesywały :-)

poniedziałek, 2 lutego 2015

Niedziela Dla Włosów XIII - Peeling + emulgowanie oleju Kalossem Color




Tyle razy obiecywałam sobie, że nie będę na razie testować nowych produktów, ponieważ znalazłam już swoich ulubieńców, jednak  kiedy na blogu u Anwen ruszyła "akcja testowania Kallosów" skusiłam się na zakup jednego z nich, a dokładniej padło na "Kallosa Color". Przez miesiąc zamierzam poddać go serii testów włączając go do różnych metod mycia ;-) Zaczynam łagodnie od mycia odżywką przy pomocy Kallosa, na koniec czeka go test Mycie+Odżywka i jeśli moje włosy będą wyglądać ładnie (a raczej nigdy nie wyglądają wtedy, kiedy myję skalp i długość "szamponem-zdzieraczem" i nakładam tylko maskę bądź odżywkę) to uznam go za odkrycie roku ;-) To tyle w kwestii tej maseczki, teraz czas na prezentację planu mojej niedzielnej pielęgnacji.

Plan pielęgnacji:

1. Wieczorem wtarłam w skalp wcierkę Jantar, na długość zaaplikowałam mieszankę oleju kokosowego z olejkiem cytrynowym i pozostawiłam na całą noc.
2. Rano zmoczyłam włosy i na kilkanaście minut nałożyłam na długość maskę Kallos Color.
3. Zrobiłam peeling skóry głowy ( nasiona aronii + szampon Baby Dream) i pozwoliłam pianie spływać po włosach na długości.
4. Na kilka minut nałożyłam na długość odżywkę NLR.





5. Spieszyłam się na spotkanie, dlatego zaczęłam suszyć mokre włosy letnim nawiewem suszarki, kiedy okazało się, że jednak nie muszę wychodzić z domu związałam niedosuszone włosy w koczka na czubku głowy i tak chodziłam przez cały dzień.


Efekty:







O - 1 ; N - 2 ; R - 2 ; D - 2 ; S - 1 ; W - 1
SUMA = 9/12

Podsumowanie:




NDW uważam za udaną, Kaloss świetnie sprawdził się w roli emulgatora oleju, włosy były idealnie nawilżone i dociążone, nie bardzo podobał mi się jednak końcowy efekt wizualny, który jest wynikiem pospiesznego suszenia włosów suszarką oraz chodzenia w niedosuszonych włosach związanych w koczka (na zdjęciu widoczny jest "odgniot" od gumki). Peeling niestety nie wywołał na mojej głowie efektu "push up", jednak skalp był przyjemnie odświeżony. Efektów rozjaśniania olejkiem na razie nie dostrzegam, jednak nie zamierzam się poddawać i nadal będę dodawać kilka kropel do oleju bazowego, dodatkowo zacznę stosować mix szamponu Baby Dream z herbatką z rumianku.


niedziela, 1 lutego 2015

Genetycznie uwarunkowana przetłuszczająca się skóra głowy vs suche końcówki CZ.II


Czas na drugą część posta poświęconą suchym końcówkom (pierwszą cześć dotyczącą nadmiernego przetłuszczania znajdziecie TUTAJ ). 
Czytając ten wpis dowiecie się, jakie są moje sposoby na piękne, idealnie nawilżone i nierozdwojone końce oraz jak całościowo wygląda moja pielęgnacja przetłuszczającego skalpu i suchych końcówek.





Suche i rozdwojone końcówki


Rozdwojone końcówki od zawsze były moim utrapieniem, a posiadanie pięknych i zdrowych końców wydawało mi się być w moim przypadku nierealne. Zdarzało się tak, że już po tygodniu od podcięcia dostrzegałam porozdwajane końcówki, oczywiście miało to miejsce w czasach, kiedy moje włosy były w opłakanym stanie, codziennie palone prostownicą, obcinane degażówkami oraz zabezpieczane serum z Avonu z alkoholem w składzie. Zniszczenia spowodowane niewłaściwą pielęgnacją oraz urazy mechaniczne spowodowały, że na moich końcówkach zagościła wieczna suchość.


DLACZEGO KOŃCÓWKI SPRAWIAJĄ NAM TYLE KŁOPOTÓW?

Wzrost włosa następuje w kierunku od cebulki do końcówki, tak więc jest ona najstarszą częścią włosa, narażoną na urazy mechaniczny (otarcia o ubrania, poduszkę podczas spania itp.). Do końcówek dociera również najmniejsza ilość łoju.


CO MOŻEMY ZROBIĆ? 


1. Regularnie podcinać
Niestety, ale w tym przypadku obietnice producentów nie spełnią się - ROZDWOJONE KOŃCÓWKI NIE SKLEJĄ SIĘ po jakimś magicznym serum, bądź odżywce. Zniszczone końcówki musimy koniecznie podciąć, gdyż uszkodzenia będą przesuwały się w górę włosa. Jak często to robić i o ile centymetrów skracać włosy? Każda z Was musi sama zaobserwować po jakim czasie Wasze końcówki zaczynają się rozdwajać, możecie zdecydować się na częstsze podcinanie małymi fragmentami lub podjąć decyzję o drastycznym obcięciu zniszczonych partii włosów (pamiętajcie jednak, że uszkodzenia przesuwają się w górę włosa, może lepiej od razu zafundować sobie "ostre cięcie"?). Dla pocieszenia dodam, iż jeśli po mocnym podcięciu końcówek będziecie odpowiednio o nie dbały, wtedy będę wymagały coraz rzadszego podcinania, co ułatwi Wam zapuszczanie ( obecnie podcinam 1 do 2 cm końcówek co 3 miesiące).




2. Odżywiać
Od razu poruszę tematykę jedwabiu do włosów, w którego odżywcze działanie święcie wierzy wiele z moich koleżanek :) Otóż w jego skład w głównej mierze wchodzą silikony, a tytułowego "jedwabiu" często wcale nie znajdziecie w składzie. Niestety same silikony nie odżywią Waszych końców, możemy jednak wykorzystać je w innej roli, o czym napiszę w podpunkcie niżej. Jeśli chcecie zafundować swoim końcówkom porządne odżywianie rozprowadźcie kilka kropel oleju na dłoniach i wmasujcie go w swoje końcówki (bardzo łatwo jest przesadzić, z czasem same dojdziecie do tego, jaka porcja jest dla Was odpowiednia). Teoretycznie mógłby być to każdy olej, jednak zależy nam na tym, by końcówki zostały jak najmniej obciążone. Przetestowałam już kilka olejów i mogę z czystym sumieniem polecić następujące: olej kokosowy, ze słodkich migdałów, jojoba i arganowy (nierafinowane i tłoczone na zimno). 


3. Zabezpieczać
Nałożenie oleju na końcówki nie tylko je odżywi, ale również zabezpieczy przed uszkodzeniami mechanicznymi, jednak w roli "zabezpieczacza" najlepiej sprawdza się u mnie silikonowe serum na końcówki. Tak więc mój sposób na odżywienie i zabezpieczenie końcówek to olej+silikonowe serum. Na rynku dostępne są sera 2w1 z zawartością oleju, jednak ja jestem wierna oddzielnemu aplikowaniu któregoś z olei wymienionych przeze mnie w punkcie wyżej oraz jedwabiu. Moim ulubionym produktem do zabezpieczania jest jedwab Marion, który nie obciąża nadmiernie moich końców minimalizując efekt "smalcu" na końcach:


Uważajcie na sera z alkoholem w składzie takie jak np. jedwab Biosilk, czy serum na zniszczone końcówki z Avonu!


Chronić przed zniszczeniami


- prostowanie
- suszenie włosów gorącym nawiewem suszarki
- źle dobrane produkty do pielęgnacji pozbawione naturalnych składników odżywczych
- spanie w mokrych włosach lub niedelikatne rozczesywanie mokrych włosów
- niezwiązywanie włosów do snu
- częste stosowanie płukanek ziołowych lub produktów zawierających wysuszające zioła -"wyszarpywanie" kołtunów szczotką
- narażanie włosów na negatywny wpływ czynników atmosferycznych (np. wiatru, czy słońca)
- niezwiązywanie włosów i pozwalanie na to, bo ocierały się o swetry, bądź szaliki
- obcinanie degażówką 
- częste stosowanie szamponów zawierających silne detergenty
- niewłaściwe farbowanie bądź rozjaśnianie włosów 
  
Wszystkie te czynniki mogą wpłynąć na pogorszenie się stanu całych naszych włosów, jak i końcówek.



 

Genetycznie uwarunkowana przetłuszczająca się skóra głowy vs suche końcówki - Pielęgnacja całościowa.


Prezentując tematykę nadmiernie przetłuszczającej się skóry głowy oraz suchych końcówek, miałam na celu uświadomienie Wam, jak ważne jest odpowiednie dostosowanie pielęgnacji do odmiennych potrzeb skalpu i włosów na długości. 
Podsumowując, dbając o skalp używamy produktów nieobciążających go (mogą być to odpowiednio dobrane produkty zatytułowane przez producentów jako "do włosów przetłuszczających się", jeśli służy Wam szampon z SLS to nadal go używajcie), jednak nie rezygnujcie z mocnego odżywianie skóry głowy, cięższe maski i oleje nakładajcie przed myciem, NIGDY nie zaprzestawajcie odżywiać skalpu, kosztem jego wysuszania produktami przeciw przetłuszczaniu!
Do odżywiania włosów na długości polecam stosowanie po każdym myciu produktów przeznaczonych do włosów suchych, bogatych w oleje i inne naturalne składniki, które mają na celu nawilżyć włosy.  
Zastanówcie się nad wyborem odpowiedniej metody mycia włosów. Po skrupulatnej obserwacji zauważyłam, iż to, jak moje włosy wyglądają po umyciu, zależy w dużej mierze nie od produktu, lecz metody mycia. Najprawdopodobniej na włosach z tendencją do przesuszania nie sprawdzi się klasyczna metoda MO (mycie+odżywka). Całą sobą jestem wierna metodzie OMO (odżywka+mycie+odżywka). Moim ostatnim odkryciem jest nakładanie na długość odżywki, mycie skalpu szamponem i podnoszenie podczas spłukiwania włosów do góry tak, by nie miały one kontaktu z szamponem. Myślę, że ta metoda pomoże Wam dobrze oczyścić skalp bez niepotrzebnego narażania suchych włosów na długości na kontakt z detergentami zawartymi w szamponie. 


A Wy uporałyście się już z rozdwojonymi końcówkami? :-)






poniedziałek, 26 stycznia 2015

Niedziela Dla Włosów XII - Płukanka z lipy

Witajcie!

Po długiej nieobecności powracam z kolejną NDW :) Muszę przyznać, iż brakowało mi blogowego życia i mam spore wyrzuty sumienia, iż ostatnio zaniedbałam swojego bloga :(


Bohaterką dzisiejszej "Włosowej Niedzieli" jest płukanka z lipy. Po katowaniu skalpu suchym szamponem postanowiłam zrobić "coś dobrego" dla skóry głowy i w tym celu skorzystałam z nawilżających właściwości lipy. Co prawda o tej porze roku do dyspozycji miałam jedynie suszone liście, miałam jednak nadzieję, iż w suszu pozostało choć trochę dobroczynnego śluzu.  

Plan pielęgnacji:


1. Na zwilżone wodą włosy nałożyłam maskę Biovax Naturalne Oleje (tradycyjnie: czepek+suszarka+chodzenie w chustce).
2. Po ok. godzinie zmyłam maskę Miodowym Mydłem Babci Agafii.
3. Na kilka minut nałożyłam na długość odżywkę Planeta Organica do włosów przetłuszczających z olejem makadamia.




4.  Włosy na długości spłukałam zimnym strumieniem wody, następnie podniosłam je jedną ręką do góry, a drugą polałam skalp chłodną płukanką z lipy, starając się jednocześnie, by nie spływała ona po włosach na długości. 

Efekty:










O - 0,5 ; N - 2 ; R - 1 ; D - 0,5 ; S - 1 ; W - 1
SUMA = 6/12


Podsumowanie:


Nie jestem zachwycona efektami dzisiejszej NDW, coś poszło nie tak i włosy na długości były obciążone i zbijały się w strąki. Jeśli chodzi o płukankę z lipy, to nie obciążyła ona włosów przy skalpie, jednak na temat jej nawilżającego działania na razie się nie wypowiem, gdyż takowe efekty ciężko dostrzec po jednorazowym użyciu płukanki, mogę jednak wykluczyć to, iż lipa zadziałała przesuszająco na włosy u nasady. Nie wiem, czy będę kontynuowała stosowanie lipowej płukanki z racji tego, iż muszę wcześniej ją zaparzyć i wystudzić tak, by była dostatecznie chłodna, co jest dla mnie kłopotliwe z tego względu, że wcześniej muszę zaplanować swoją pielęgnację i spontaniczne mycie włosów nie wchodzi już w grę. Możliwe, że stosowałabym ją regularnie, gdybym mogła zaparzyć większą ilość lipy i przechowywać ją przez kilka dni w lodówce, nie mam jednak pewności, że herbatka przetrwa w niej choć dwa dni, zamierzam to przetestować :)

Na koniec bonus, starałam się uchwycić w świetle dziennym różnicę koloru pomiędzy włosami u nasady, a końcówkami. Jak widać końcówki są dużo jaśniejsze i marzy mi się, aby zimą kolor włosów u nasady był choć trochę podobny do tego na końcach. Nadal "olejuję" włosy olejem bazowym  z dodatkiem olejku cytrynowego, myślę, że na efekty rozjaśniające przyjdzie mi jeszcze troszkę poczekać :)    


Przechowujecie płukanki ziołowe w lodówce, czy parzycie zioła na bieżąco przed każdym użyciem?

poniedziałek, 12 stycznia 2015

Niedziela dla włosów XI - Rozjaśnianie olejkiem cytrynowym + loki "na koczki"

Witajcie :-)

Nastał styczeń, a wraz z nim uruchomiła się moja coroczna obsesja związana z ciemniejącym kolorem włosów, postanowiłam więc wypróbować naturalne sposoby na ich rozjaśnianie. Na pierwszy ogień poszedł olejek cytrynowy, przy okazji poeksperymentowałam również z kręceniem włosów "na koczki". Jeśli jesteście ciekawe, w jaki sposób użyłam olejku, to zapraszam do przeczytania dalszej części mojego posta :-)

Plan pielęgnacji:




1. Na całą noc nałożyłam na włosy na długości mieszankę oleju kokosowego z kilkoma kroplami olejku cytrynowego (proporcji Wam nie podam, bo dodaję go na oko, nie mam pojęcia jaka ilość jest odpowiednia, uważajcie z nim jednak, bo w zbyt dużym stężeniu może być szkodliwy dla włosów), natomiast w skalp wtarłam odrobinę masła shea również z dodatkiem olejku z cytryny.



2. Rano zemulgowałam olej odżywką Mrs Potters z aloesem (trzymałam ją na włosach ok.30 minut).
3. Umyłam skalp szamponem Love2mix z papryczką chilli, olej na długości domyłam pianą.
4. Na parę minut nałożyłam na długość odżywkę Nive Long Repair.
5. Podobnie jak tydzień tamu, kiedy włosy wyschły, zawinęłam je tym razem w 3 koczki ( jak zrobić takie koczki przeczytacie TUTAJ). Od razu po rozpuszczeniu moje włosy wyglądały tak...


...po rozczesaniu palcami...



... i prostsze po kilkunastu minutach od rozczesania szczotką z włosia.




Efekty:



O - 2 ; N - 2 ; R - 2 ; D - 2 ; S - 1,5 ; W - 2
SUMA: 11,5/12

Podsumowanie:

 


Kolejną NDW zaliczam do udanych. Efektów rozjaśniania nie zauważyłam, choć zamierzam kontynuować olejowanie włosów z dodatkiem olejku cytrynowego. Liczę, że przy regularnym stosowaniu włosy nieco się rozjaśnią, choć nie wiem, jak wpłynie to na stan moich włosów (wydaje mi się, że końcówki stały się odrobinę bardziej suche). Niestety skręt po koczkach na moich włosach się nie utrzymuje, jednak dzięki nim moje włosy zyskują na objętości, choć dziwnie powywijane końcówki nie bardzo mi się podobają.

A Wam jak się podobają te dziwaczne "niby-loki"? Próbowałyście już kręcenia "na koczki"?


piątek, 9 stycznia 2015

Genetycznie uwarunkowana przetłuszczająca się skóra głowy vs suche końcówki CZ.I


Witajcie :-)

   Tematyka suchych końcówek oraz przetłuszczającej skóry głowy została wielokrotne poruszana przez "włosowe blogerki", jednak ja postanowiłam podzielić się z Wami MOIM doświadczeniem i spostrzeżeniami w tej kwestii, gdyż jestem posiadaczką właśnie tego typu włosów :-)
Na samym początku muszę nieco zmartwić wszystkie "tłustowłose" z suchymi i rozdwojonymi końcówkami - będziecie musiały włożyć nieco więcej pracy w Waszą pielęgnację, gdyż Wasze włosy i skóra głowy mają odmienne potrzeby i będą wymagały użycia nieco innych produktów.

Przetłuszczanie skóry głowy spowodowane genami

 

   Problematykę przetłuszczającego się skalpu skrupulatnie przeanalizowała w swoim poście Martusia i gorąco zachęcam Was do zapoznania się nim. Ja w swoim wpisie skupię się na nadmiernym przetłuszczaniu uwarunkowanym genami, jeśli więc podejrzewasz, że powyższy problem ze skórą głowy ma źródło w Twoich genach, to zapraszam do przeczytania dalszej części mojego posta:-)

JAK POZNAĆ, ŻE ZA NADMIERNYM PRZETŁUSZCZANIEM STOJĄ GENY?
  • Z czystym sumieniem jesteś w stanie stwierdzić, że zrobiłaś już wszystko, by przetłuszczanie ograniczyć ( nie przegrzewasz skóry głowy, regularnie nawilżasz skalp, stosujesz wcierki ograniczające przetłuszczanie i peelingi skóry głowy, której praktycznie przestałaś już dotykać), a Twoje włosy ledwo wytrzymują drugi dzień bez mycia.
  • Przyjrzyj się swojej najbliższej rodzinie - jeśli jej członkowie uparcie dzień w dzień szorują swoje czupryny i na drugi dzień rzeczywiście ich włosy są przetłuszczone, to być może stoją właśnie za tym geny. Moi bliscy borykają się również z tym problemem.
  • Obserwuj skórę twarzy. Nie wiem na ile mam rację, ale wydaje mi się, że jeżeli posiadacie tłustą lub mieszaną cerę, to jest wysoce prawdopodobne, że borykacie się z przetłuszczającym skalpem. Sama jestem posiadaczką cery mieszanej stąd ten wniosek.


JAK FUNKCJONOWAĆ ZE WZMOŻONYM PRZETŁUSZCZANIEM?
Zaakceptować. Nie pozostaje nam nic innego jak pogodzić się z tym faktem i docenić efekty, które udało nam się już osiągnąć. Jeśli za nadmiernym przetłuszczaniem stoją geny, to nie mamy co oczekiwać, że zaczniemy myć swoje włosy raz na tydzień. Myślę, że mycie włosów co drugi dzień to ogromny sukces.

Nie popadać w skrajności. Nie bójcie się nakładać czapki, czy kaptura na głowę, ćwiczyć, czy też nie odsączajcie uparcie wody po myciu bawełnianą koszulką po to, aby "przypadkiem nie przegrzać skalpu ręcznikiem", a później spędzić cały dzień w domu czekając aż włosy wyschną.

Nie zapominać o odżywianiu skalpu. Spotkałam się w internecie z opiniami, iż odpowiednio nawilżając skórę głowy można wręcz całkowicie wyeliminować nadmierne przetłuszczanie. Postanowiłam przez pewien czas myć skalp i włosy odżywką. Po pierwszym razie byłam zachwycona, włosy od nasady aż po same końce były mięciutkie i niesamowicie odżywione. Później było tylko gorzej, całkowity przyklap, smętnie wiszące strąki i dałam sobie spokój z tym eksperymentem. Przez przez pewien czas w ogóle zaprzestałam nakładania czegokolwiek na skalp, aby uniknąć "przyklapu", co było kolejną, złą w skutkach skrajnością. Tak więc mogę z czystym sumieniem zaproponować Wam zaprzestanie nakładania na skalp odżywek po każdym myciu. Jestem zwolenniczką mocnego odżywiania skalpu przed myciem, (TUTAJ znajdziecie przykładowy plan odżywiania przed myciem) dlatego, że nałożenie na mój skalp czegokolwiek po myciu kończy się zawsze "przyklapem" i obciążeniem. Co z tego, że skalp jest odżywiony, skoro i tak wygląda jakbym go nie umyła? Moja skóra głowy toleruje naprawdę niewiele odżywek i masek. 

Walczyć z "przyklapem". Jeśli Wasze włosy prędko się przetłuszczają i dodatkowo są cienkie (o problematyce cienkich włosach pisałam TUTAJ ), to jest wysoce prawdopodobne, iż na Waszej głowie zagości wieczny przyklap. Suchy szampon i koczek na czubku głowy powinny nieco unieść włosy u nasady.

Regularnie stosować suchy szampon. Stety lub nie, ale musicie się z nim zaprzyjaźnić, a w szczególności z tym "domowej roboty", gdyż można go stosować praktycznie po każdym myciu. Ze swojej strony mogę polecić szarą glinkę zmieszaną z mąką ziemniaczaną, nałożone po myciu przedłużają świeżość. Najlepiej sprawdza się u mnie suchy szampon Batiste (dzięki niemu udało mi się pobić swój życiowy rekord i wytrzymać 3 dni bez mycia, po których włosy nadal wyglądały całkiem nieźle), jednak nie polecam stosować go częściej jak raz na tydzień, gdyż może Was podrażnić (jego recenzję znajdziecie TUTAJ)

Myć włosy wtedy, kiedy tego potrzebują
, ewentualnie nieco przetrzymywać jeśli nie musimy wychodzić z domu.



Znaleźć szampon idealny. Niestety nie potrafię określić, który szampon będzie Wam lepiej służył: łagodny czy z SLS.  Ja na co dzień myję głowę łagodnym szamponem, ale od czasu do czasu moja skóra głowy wymaga oczyszczenia mocnym "zdzieraczem", na szczęście SLS nie podrażnia mnie ani nie uczula, jednak nie widzę potrzeby sięgać po niego codziennie. Również nie każdy łagodny szampon mi służy, zauważyłam, że najlepiej sprawdzają się u mnie takie bez dodatków olei, czy roślinnych ekstraktów wysoko w składzie.  Moimi faworytami są Baby Dream i płyn Facelle. Wiem, że cienkowłose często skarżą się na ich niezbyt dobry wpływ na włosy na długości, podobnie jest i u mnie, jednak w tym poście omawiam to, co służy mojej skórze głowy, a jak już wiecie o przetłuszczający skalp i o suche włosy dbamy inaczej. Szampon Love2mix z papryczką chilli, mimo że jest łagodny dla włosów na długości, to przyspiesza u mnie przetłuszczanie (niestety, bo wiązałam z nim ogromne nadzieje).

To już wszystko w tym temacie :-) Kwestie suchych końcówek i włosów na długości omówię w kolejnej części posta.


Czy któraś z Was podejrzewa, że nadmierne przetłuszczanie "ma" w genach ;)?
Jak długo wytrzymujecie bez mycia?