Witajcie!
Pogoda za oknami sprawia, że moje włosy stały się bardzo marudne. Jako fanka cieplutkich golfów, sweterków i wełnianych szalików nie potrafię sobie wyobrazić bez nich zimy, na co moje włosy reagują wzmożonym plątaniem i elektryzowaniem. W ostatnim czasie moja codzienna pielęgnacja opiera się głównie na nawilżaniu i zabezpieczaniu włosów silikonami zawartymi w odżywce, czy mgiełce. Chociaż nigdy nie byłam fanką tego typu produktów, to muszę stwierdzić, że zimą są one niezawodne - ułatwiają rozczesywanie oraz zabezpieczają włosy przed uszkodzeniami, które powoduje kontakt z odzieżą. Czy tego typu pielęgnacja będzie służyć moim włosom na dłuższą metę? Wkrótce się przekonam :)
W ten weekend postanowiłam wreszcie porządnie oczyścić włosy z nadmiaru silikonów i innych nadbudowujących się na nich substancji oraz dostarczyć im dużej dawki składników odżywczych. Przez suche i ciepłe powietrze w ogrzewanych pomieszczeniach oraz nagłe zmiany temperatur moje włosy, a zwłaszcza końcówki, stały się przesuszone. W piątek, kiedy przyszło co do czego, zorientowałam się, że nie posiadam w swoich zapasach ciężkich i bogatych w oleje masek, które idealnie sprawdziłyby się w zimowy czas, dlatego postanowiłam "podkręcić" Biovax Latte.
2. Sporządziłam mieszankę z Biovaxu Latte, odżywki Alterry, skrobi oraz oleju awokado (proporcji nie pamiętam, produkty dodawałam "na oko").
3. Maseczkę trzymałam pod foliowym czepkiem przez ok. godzinę.
4. Spłukałam maskę i na koniec domknęłam łuski włosa zimnym strumieniem wody.
2. Na głowę założyłam foliowy czepek, podgrzewałam go przez kilka minut suszarką, następnie całość owinęłam chustą.
3. Po ok. 40 minut umyłam włosy Miodowym Mydłem Babci Agafii.
4. Na kilka minut nałożyłam odżywkę Planeta Ogranica Africa z olejem arganowym.
5. Zakwasiłam włosy płukanką z octu.
Plan piątkowej pielęgnacji:
1. Oczyściłam włosy szamponem z silnym detergentem (Green Pharmacy z rumiankiem).
2. Sporządziłam mieszankę z Biovaxu Latte, odżywki Alterry, skrobi oraz oleju awokado (proporcji nie pamiętam, produkty dodawałam "na oko").
3. Maseczkę trzymałam pod foliowym czepkiem przez ok. godzinę.
4. Spłukałam maskę i na koniec domknęłam łuski włosa zimnym strumieniem wody.
Efekty:
Spodziewałam się, że po mocnym oczyszczaniu efektu "Wow" na włosach nie będzie. Były dziwne w dotyku, plątały się i na drugi dzień musiałam spryskać je mgiełką Gliss Kur, żeby wyglądały "jako tako".
O - 1 ; N - 1 ; R- 0,5 ; D-2 ; S-1; W-0,5
SUMA = 6/12
Podsumowując, włosy prezentowały się przeciętnie, były dobrze oczyszczone i odżywione, jednak efekt końcowy mnie nie zadowolił.
To jednak nie koniec weekendowej pielęgnacji ;-) W sobotę udałam się do fryzjera podciąć końcówki o 1,5 cm (ostatni raz u fryzjera byłam we wrześniu). Włosy były obcinane jak zwykle nożyczkami (od niedawna proszę właśnie o takie cięcie i zastrzegam, że nie chcę degażu) w literę "U" z tyłu, oraz wystopniowane z przodu. Moje końcówki są obecnie w nienagannym stanie ;-)
W niedzielę postanowiłam wypróbować sposób odżywiania włosów przed myciem, o którym przeczytałam w książce w Anwen i który, jej zdaniem, powinien sprawdzić się na moim typie włosów.
Niedzielna pielęgnacja:
1. Włosy zwilżyłam wodą i nałożyłam na nie maskę. Tym razem jej podstawę stanowiła 1 łyżka Biovaxu do włosów osłabionych, połowa łyżki oleju lnianego i druga połowa migdałowego, kilka kropli ekstraktu z jabłka, kilka kropli soku z cytryny, 1 łyżeczka miodu, 7 kropli hydrolizowanej keratyny, 1 czubata łyżeczka skrobii.
2. Na głowę założyłam foliowy czepek, podgrzewałam go przez kilka minut suszarką, następnie całość owinęłam chustą.
3. Po ok. 40 minut umyłam włosy Miodowym Mydłem Babci Agafii.
4. Na kilka minut nałożyłam odżywkę Planeta Ogranica Africa z olejem arganowym.
5. Zakwasiłam włosy płukanką z octu.
Efekty:
0-1 ; N-2 ; R-2 ; D-2 ; S-1 ; W - 2
SUMA = 10/12
Jestem bardzo zadowolona z efektów metody odżywiania włosów przed myciem i zamierzam dokładniej ją przetestować :-) Zastanawiam się, czy lepiej "ciężką" maskę nakładać na mokre włosy, czy delikatnie zwilżone mgiełką, jak sądzicie? Przyznam się, że dość dziwnie się czułam aplikując maskę na prawie suche włosy i z pewnością zużyłam więcej produktu.
Próbowałyście stosować obciążające maski przed myciem? Jak ta metoda się u Was sprawdziła?
Piekne! :-)
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem nakładanie "cięższej" maski na suche włosy jest trochę bez sensu, dłużej trwa, włosy się plączą i trzeba zużyć o wiele więcej maski. Na lekko zwilżone włosy zdecydowanie lepiej się nakłada i ekonomiczniej zużywa, a efekty są takie same, jeśli nie lepsze od nakładania na suche włosy :) a twoja blond czupryna jest po prostu przepiękna!
OdpowiedzUsuńNa suche nigdy nie próbowałam, jedynie na lekko zwilżone podczas tej niedzieli, chociaż i tak różnica była niewielka :p
UsuńPrzepiękny efekt <3
OdpowiedzUsuńDziękuję :*
UsuńWidać, że włosy są zdrowe, octowa płukanka ładnie zamknęła łuski i uzyskałaś naprawdę śliczną taflę, tylko pozazdrościć :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię płukankę octową:) Stosuję ją zwłaszcza po intensywnej pielęgnacji, której jednym z etapów jest rozchylenie łusek włosa przy pomocy ciepła (suszarka + czepek). Mam wtedy pewność, że łuski włosa się domkną. Nadal mam problem z proporcjami. Wiem, że jedni stosują ocet w mniejszym, inni w większym stężeniu, jednak ja trochę się boję przesadzić i rozcieńczam tylko odrobinę octu (mniej niż jedną łyżeczkę) z jedną szklanką wody.
UsuńProszę Cię! Jakie przeciętnie? Wyglądają PIĘKNIE! :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię dodawać olej do maski, chyba dzisiaj zrobię im takie SPA :)
Szczerze polecam dodawanie oleju do masek, to miła odmiana od zwyczajnego olejowania i daje jeszcze lepsze efekty :))
UsuńMasz bardzo ładne końcówki :) mam ta maske z biovaxu i jestem zadowolona :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Masz na myśli Biovax Latte? To mój faworyt ;D Biovax do włosów osłabionych też lubię, ale nie sprawdza się przy niskich temperaturach. Dzisiaj zaopatrzyłam się w ten z olejem arganowym i mam nadzieję, że sprawdzi się, jako "cięższa" maska przed myciem :)
UsuńOstatnio przez ograniczoną pielęgnację i opuszczenie jednej niedzieli dla włosów też moje końcówki były trochę suche, ale wystarczyła jedna maska z siemieniem i już są w porządku.
OdpowiedzUsuńNawet nie widać, że je skróciłaś.
Piękne.
Dawno nie używałam siemienia, czas to zmienić :))
UsuńZazdroszczę takich włosów, są niesamowite :)
OdpowiedzUsuń