niedziela, 23 listopada 2014

NIEDZIELA DLA WŁOSÓW (V) - Laminowanie żelatyną


Dzisiaj zaliczyłam kolejne podejście do laminowania, tym razem w nieco innej kombinacji. Wraz z upływem czasu zaczynam dochodzić do wniosku, że moje włosy potrzebują coraz więcej protein w pielęgnacji. "Bomba proteinowa" w postaci laminowania, stosowana przeze mnie raz w miesiącu, stała się już rytuałem, lecz moje włosy nie pogardzą również proteinami podawanymi pod postacią maski, czy odżywki zastosowanej kilka razy w ciągu miesiąca. Czasami włosięta same upominają się o dodatkową porcję protein w miesiącu, np. kiedy zaliczam BHD dzień po dniu, wtedy sięgam właśnie po nie.

   Prowadzenie bloga zaczyna przynosić określone skutki, gdyż dzięki regularnemu dokumentowaniu  stanu włosów zaczynam dostrzegać to, czego wcześniej nie zauważałam. Nie zawsze moje wrażenia dotykowe pokrywają się z pożądanym efektem wizualnym. Uwielbiam kiedy moje włosy są w dotyku jak jedwab - miękkie do granic możliwości, jednak zauważyłam, że na zdjęciach prezentują się wtedy przeciętnie. Z kolei włosy po laminowaniu nie powalają miękkością, jednak patrząc na zdjęcia z poprzedniego laminowania stwierdziłam, że wizualnie prezentowały się świetnie. Czy tak było i tym razem?  

   Do zabiegu laminowania przygotowałam się już dzień wcześniej, nakładając na całą noc olej lniany na długość włosów poniżej linii żuchwy. Całkowite przeproteinowanie jeszcze mi się nie zdarzyło, choć odradzam ten zabieg osobom o wysokoporowatych włosach. Kiedy zastosowałam laminownie po raz pierwszy, wtedy końcówki o podwyższonej porowatości były bardzo przesuszone. Obecnie wnioskuję o obniżeniu ich porowatości, gdyż maseczka z żelatyny przynosi włosom tylko same korzyści :-))
  


  
  Przepis na maskę laminującą włosy zawarłam w tym poście http://wlosowapsychologia.blogspot.com/2014/10/niedziela-dla-wosow-oczyszczanie-mocne.html Tym razem dodałam połowę łyżki odżywki Alterry i drugą połówkę Planety Organica. Włosy umyłam Miodowym Mydłem, następnie nałożyłam na nie laminującą maseczkę, trzymałam pod foliowym czepkiem ok. 45 minut, wcześniej podgrzewałam czepek przez kilka minut suszarką. 

   
   W tym miejscu chciałabym Wam przedstawić propozycję oceny stanu włosów przy pomocy punktacji. Stworzyłam w tym celu skalę zawierającą 6 kategorii, za których ocenę można uzyskać maksymalnie 12 punktów. Taki sposób oceniania stanu włosów wypróbowałam w wakacje, kiedy to prowadziłam włosowy dziennik. Przypisywanie punktów za poszczególne kategorie pozwalało mi w szybki i obiektywny sposób ocenić stan włosów po użyciu określonych produktów. Poniżej zamieszczam legendę:



   Według stworzonej przeze mnie skali, dzisiejsze laminowanie oceniam w ten sposób:


O -1 ;  N -2;  R -1 ;  D - 2 ; S - 1 ; W - 2

SUMA = 9/12

   Co sądzicie o takim sposobie opisu stanu włosów? Czy jest dla Was czytelny, czy wolicie ocenę w formie zwykłego opisu? Będę wdzięczna za informację zwrotną od Was :-)

12 komentarzy:

  1. Świetny pomysł :-) Skala jest bardzo przemyślana. Dobrze by było gdybyś używając jej wstawiala za każdym razem obrazek dla jasności :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno będę dodawać ściągawkę, bo mi również jest ona nadal potrzebna :p

      Usuń
  2. Piękne!
    Dobry pomysł z tą skalą. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. WOW! Jakie Ty masz piękne włosy! :)
    Fajny pomysł z tą skalę- dzięki temu można łatwiej rozróżnić co pomaga ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Włosy prześliczne. Do laminowania jeszcze się nie zabrałam, ale być może zrobię to w weekend, bo wczoraj kupiłam już żelatynę ^^

    OdpowiedzUsuń
  5. Oglądając zdjęcia z wrażenia odruchowo zasłoniłam dłonią rozwawździawszczone usta. Piękne włosy

    OdpowiedzUsuń
  6. U mnie laminowanie żelatyną kiepsko wyszło. A Ty włosy masz prześliczne:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo podoba mi się Twoje skala, świetny pomysł! Co do włosów prezentują się świetnie :) zazdroszczę długości :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Wowowow, jakie piekne włosy! <3
    Ekstra pomysł z taką skalą. Ja prowadzę dzienniczek włosowy, dzięki czemu wiem co, kiedy jak i dlaczego zastosowałam. Jak się coś z włosami dziwnego dzieje to wiem, co im zaszkodziło. Może zaczę stosować taką skalę, będzie jeszcze lepiej :)

    OdpowiedzUsuń