poniedziałek, 17 listopada 2014

Zdrowe włosy a jednorazowe katusze u fryzjera



   Za główną wadę włosomaniactwa uważam to, iż za jego pośrednictwem łatwo popaść w "włosowe obsesje". Dzięki posiadaniu włosowej wiedzy wiemy nie tylko, co naszym włosom służy, lecz również co im szkodzi, dlatego naturalne jest to, iż staramy się przede wszystkim unikać czynników niszczących włosy. Problem pojawia się wtedy, gdy wpędzamy się w poczucie winy, kiedy np. nie zabezpieczymy końcówek, czy wysuszymy włosy gorącym nawiewem suszarki. Włosy są dla NAS, a nie my dla włosów - staram się trzymać tego motta, bo i mi również zdarza się popadać w włosowe skrajności. 
   Odkąd odstawiłam prostownicę nie poddawałam moich włosów praktycznie żadnej stylizacji, dlatego miałam masę obaw umawiając się latem do fryzjera na uczesanie na specjalną okazję. Marzyło mi się coś pomiędzy falami a lokami, ale obawiałam się, że fryzjerka popali mi włosy lokówką, skończę z sianem na głowie i lata pielęgnacji pójdą na marne. Chęć pokazania się w innej odsłonie przeważyła jednak nad strachem i zaryzykowałam. Włosy zostały zakręcone przy pomocy prostownicy i spryskane toną lakieru. Jak to zniosły? Muszę przyznać, że wyszły ze starcia z fryzjerem bez szwanku. Doszłam do wniosku, że zdrowe włosy, nawet jeśli są cienkie i delikatne, są mniej podatne na uszkodzenia wywołane jednorazową stylizacją, więc nie obawiajcie się, jeśli marzy wam się piękna fryzura na sylwestra, czy studniówkę to nie zastanawiajcie się tylko po prostu ją ZRÓBCIE. Nie po to dbamy o włosy przez okrągły rok, by odmawiać sobie czegoś w ważnych momentach. A jak sprawowała się sama fryzura?


    Zdecydowanie nie polecam rozpuszczonych włosów na wszelkiego rodzaju taneczne okazje. Ja jestem jednak uparciuchem i, mimo iż byłam świadoma, że takie uczesanie = mega kołtun, to zdecydowałam się na rozpuszczone włosy. Rozplątywanie kołtuna zajęło mi równo godzinę i robiłam to wyłącznie przy pomocy palców i oleju kokosowego rozprowadzanego skrupulatnie na każdym paśmie. Po rozczesaniu oczyściłam włosy szamponem z SLS, nałożyłam maskę (bodajże Biovax Naturalne Oleje, gdyż zależało mi, by była to jakaś cięższa maska bogata w emolienty), trzymałam ją pewnie z jakąś dobrą godzinę na włosach pod foliowym czepkiem, który podgrzewałam przez kilka minut suszarką, następnie zmyłam maskę i nałożyłam jakąś lżejszą maseczkę z Biovaxu (nie pamiętam już jaką). Po takim mocnym odżywieniu włosy prezentowały się tak dobrze, jak przed fryzjerskimi katuszami. Z perspektywy czasu nie zauważyłam też widocznego wpływu stylizacji prostownicą na kondycję moich włosów.

6 komentarzy:

  1. Mialam straszne wyzuty sumienia kiedy fryzjerka robila mi probna fryzure trzy razy, krecila wlosy lokowka, pryskala lakierem...na szczescie moje wlosy wyszly z tego bez uszkodzen :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Masz piękne włosy :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Masz rację, od skrajności w skrajność... Trudno w szaleństwie zachować równowagę :)

    OdpowiedzUsuń
  4. taka tafla włosisków to moje marzenie!!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Pozazdrościć takich włosów ;)

    OdpowiedzUsuń